niedziela, 29 stycznia 2012

Sesja rodzinna Kasi Karola i malutkiej Adrianny - prezentacja


W oczekiwaniu na sezon ślubny postanowiłem spróbować swoich sił w fotografii maluchów. Nie mam w tym temacie za dużego obycia... być może przez to, że nadal jestem kawalerem :)
W tym poście postaram się podzielić z Wami kilkoma przemyśleniami.

Aby nie zanudzać osób, które trafiły tu aby obejrzeć zdjęcia najpierw przedstawiam prezentację a dopiero poniżej przedstawię swoje refleksje dotyczące tego typu zdjęć :)

 

A teraz do sedna...
Pierwsza rzecz to światło, którego potrzebujemy sporo i dosłownie wszędzie. Nie sposób przewidzieć gdzie dziecko się przemieści względem lampy oraz na jakiej wysokości będzie miało twarz.

Z pomocą przychodzą nam duże modyfikatory, które oświetlają nam całą scenę oraz prawo odwrotności kwadratów (ang. Inverse Square Law)
Pewnie kilka osób drapie się teraz po głowie i myśli o czym ten facet pisze - jakie prawo, jakie kwadraty, jakie odległości?

Postaram się to wytłumaczyć najprościej jak potrafię. Ilość światła jakie dochodzi do fotografowanego obiektu jest uzależniona od odległości ów obiektu od źródła światła czyli np. softboxa

Dodam tylko, że ilość tego światła bardzo szybko maleje więc warto tą zasadę poznać.
A więc... jeśli mamy obiekt w odległości nazwijmy ją A i ustawimy moc lampy na prawidłową moc błysku dająca prawidłowe naświetlenie tematu. Oddalając obiekt o kolejną odległość A, zgodnie z powyższą zasadą tracimy 75% światła docierającego do obiektu czyli mamy 2EV w plecy.

Tą zasadę można również wykorzystać gdy chcemy zrobić coś na czarnym tle a takowego nie mamy. Wtedy ustawiając prawidłową moc lampy na obiekt główny i oddalając nawet szare tło na odpowiednią odległość od obiektu głównego otrzymujemy czarne tło gdyż światło zgodnie z ta zasadą dam dociera w minimalnych ilościach. Potrzebujemy tylko dużo miejsca :)

Po co o tym wszystkim piszę? Po to aby prawidłowo ustawić modyfikatory w scenie. Starałem się ustawić je jak najbliżej aby zbytnio nie tracić światła gdy dziecko przesunie się do tyłu. Moc musimy ustawić przed sesją najlepiej na jakimś statycznym przedmiocie. Ja do tego celu użyłem drugiego aparatu oraz klocków, które później zostały wykorzystane w sesji.

Reasumując użyłem okty 170cm jako główne światło i softa 100x100 jako wypełniające chociaż starałem się tak zbalansować moc aby było mniej więcej równo bez jakichś artystycznych światłocieni bo nie za bardzo mi o taki efekt chodziło.
Starałem się ustawić lampę jak najbliżej a prawidłową moc światła na 1/3 powierzchni obszaru w którym miałem małą modelkę. Przy iso 100 w RAWie na spokojnie da się podciągnąć ekspozycję bez utraty jakości.

Skoro już zacząłem mówić o parametrach to może skończę. Zdjęcia wykonywałem Canonem 50d z podpiętym zoomem Canona 70-200/4L Przysłona jakiej używałem to 5,6-6,3 przy czasie migawki 1/160
Świeciłem jak zawsze lampami Quantuuma PT200 i R300+ z softami 100x100 oraz oktagonalnym 170

Zazwyczaj używam obiektywów stało-ogniskowych ale przy fotografii tak szybko zmieniającego pozycje dziecka lepszym okazał się szybki zoom. Oszczędzam przy tym siły bo ze stałką bym musiał jak głupol biegać po studiu.

Jest jeszcze jedna rzecz o której chciałem Wam wspomnieć przy okazji tej sesji a są to... tła fotograficzne.

Specjalnie zamówiłem kilka kolorowych teł bo jak by nie było na białym tle jeszcze zdjęcia dzieci można fajne zrobić ale na szarym wolałem sobie podarować.
Tak więc zakupiłem niebieskie, żółte i zielone.

Najlepszym moim zdaniem jeśli chodzi o kolor jest niebieskie. Żółte fajnie wygląda na zdjęciach ale ma pewną wadę... mianowicie zbyt mocno odbija światło z softboxów i zabarwia skórę. Raczej odradzam stosowanie tego koloru przy małych dzieciach lub gdy mają główki blisko tła. Trzecie, zielone tło wydaje mi się troszeczkę wyblakłe. Być może wybrałem zły odcień ale osobiście bym wolał bardziej żywy kolor.

Myślę, że gdy zrobię kilka innych sesji z dzieciaczkami dowiem się jeszcze kilku nowych rzeczy o których oczywiście poinformuję tutaj :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz